Jestem jesieniarą, trzeba przyznać. Ciepłe koce, poduchy pluszowe, pachnące, wielgachne kubki herbaty z przyprawami… Do tego nastrojowa muzyka, obowiązkowo jakieś kadzidło lub zapachowa świeczka. Wszystko w kolorze dyniowo – rubinowym. I ten deszcz za oknem. No to mamy komplet! Zaczynamy ODKŁADANIE?
Całkiem możliwe. Bo idealnie tu pasuje gorąca czekolada, grzaniec w postaci piwa z sokiem, przyprawami, lub słodkiego wina. Jedzonko! Koniecznie wysoko kaloryczne! Roztopione sery, makarony, kluseczki, pierożki, zawiesiste sosy! Wpadłam w to. A wy?
Ale zaczęłam się też zastanawiać dlaczego tak jest. I tu sięgnęłam po wszystoogarniającego wujka Google, który sprawnie wyszukał dla mnie kilku mądrych artykułów, mniej lub bardziej naukowych… Jednak oprócz tego, poruszyłam też ten temat na forum pracowniczym w SLFit.
Zarzuciłam pytaniem o nagłe napady miłości do czekolady w deszczowym sezonie i wtedy Wojtek powiedział:
„Jest zapotrzebowanie na kalorykę.
Robi się chłodniej i nasz organizm potrzebuje więcej kalorii do zachowania prawidłowej temperatury ciała. Dawniej ludzie w okresie zimnych miesięcy, musieli mocniej zawalczyć o pożywienie, o przeżycie. Nic już nie rosło, ciężej było też cokolwiek upolować. Wtedy jeszcze zupełnie świadomie, należało się najeść „na zapas”. Dziś została nam po tych czasach spuścizna zakodowana gdzieś głęboko w naszych ciałach”.
Kala podsumowała to mądrym słowem – „atawizm”, co oznacza właśnie pewne, podświadome dziedzictwo zakodowane w nas po najdawniejszych przodkach. Ale przedstawiła też własne, nieco odmienne zdanie na ten temat:
„Dla niektórych jedzenie jest formą nagrody. W momencie, w którym nadchodzą zimne miesiące, dni stają się krótsze, słońce jest coraz słabsze, nasz organizm potrzebuje dostarczyć więcej endorfin. Niektórzy znajdują je w jedzeniu. Nie jesteśmy nasyceni słońcem, którego zaczyna brakować, spadają nam dobory mikro i makro elementów… Zaczynamy jeść. Mamy ochotę na słodycze i leniuchowanie. Wielu osobom wydaje się, że w ten sposób podbudują swoje samopoczucie.”
Kali teoria w takim razie dotyczy stanów psychicznych, które mogą ulec sporym wahaniom właśnie w okresie jesienno – zimowym.
No i jak Leniwa Buło? Co o tym sądzisz?
Faktycznie! Koncepcje obu naszych trenerów są zgodne z prawdą i pokrywają się też z tym co zaproponował wujek Google 😉 . Mało tego! Wychodzi na to, że obie teorie można połączyć!
Jemy więcej, bo spada nam nastrój i czujemy się trochę gorzej psychicznie, najwidoczniej właśnie wtedy nasz mózg wysyła nam komunikat: gorzej się czujesz – zjedz coś – w ten sposób przygotujesz swój organizm do zimy i ciężkich miesięcy. Zimno stymuluje nasz impuls przetrwania. Hmmm... Coś w tym jest, prawda?
No dobrze. Zatem mamy odpowiedź dlaczego jemy więcej niż zwykle. Ale czy jednocześnie te teorie, nawet jeśli potwierdzone, mogą być usprawiedliwieniem?
Zastanówmy się…
Jak dziś wygląda nasze życie? Czy faktycznie potrzebujemy gromadzić zapasy na długie miesiące? Czy skorzystamy z nich w systemie „praca – dom, praca – dom”?
Pomyślmy od początku o tych cieplutkich mieszkankach, wieczorach przed kominkiem, przyjemnych chwilach nad paczką ptasiego mleczka... Miłe wylegiwanko.
Nie wyruszamy za chwilę na krucjatę, nie jesteśmy w stanie wojny, nie toczymy bójek fizycznych!
Nie mamy na utrzymaniu ósemki niedożywionej latorośli, która jest zagrożona masą nieznanych chorób, nie pracujemy fizycznie w pocie czoła przez 12 godzin dla wyzyskującego pana i władcy.
Nie mamy potrzeby też polować na dzikiego zwierza, narażając własne życie. Nie zapełniamy spiżarni na czarną godzinę. NIE MUSIMY WALCZYĆ O PRZETRWANIE. A przynajmniej nie w tym sensie.
I co teraz? Co robić??? „Jak żyć panie premierze”??? 😉
Skoro już WSZYSTKO nam mówi, że wręcz MUSIMY pochłonąć te dodatkowe kalorie, trzeba je później gdzieś spożytkować!
I już wiesz co trzeba zrobić. Prawda? 😉
Zagęszczamy ruchy kochani! Jeśli latem ruszałeś się więcej i jadłeś trochę mniej a czułeś się dobrze w swojej skórze… To teraz, chcąc zatrzymać ten efekt – warto ruszać się więcej, szybciej, częściej, sprawniej, lepiej, silniej!
Pozwól sobie na chwilę przyjemnej, jesiennej zadumy. Wypij nawet ten kubek gorącej czekolady, pozamulaj pod kocem nad romantyczną powieścią czy przy Netfliksie, poleniuchuj.
Ale potem przyjdź do nas. Dodatkowo uzupełnisz treningiem niedobór enforfin! Jesień będzie jeszcze fajniejsza. A zima… Zimą to Ty będziesz na Sylwestra totalne hot ciacho!
A możliwości u nas jest wiele! Obiecujemy, że się nie znudzisz!
Pozdrawiam jesiennie,
Leniwa Buła